Mimo, że wiosna już daje o sobie znać, mam wrażenie, że ten czas jest najbardziej zwodniczy jeżeli chodzi o pogodę. Już nam się wydaje, że wiosna, że słońce, że ciepło i zrzucamy radośnie kurtki, czapki i szaliki, a tymczasem lada moment robi się chłodniej, albo powieje zimny wiatr i za chwilę już dobiera się do nas choroba. I w ten oto sposób rano czujemy się zdrowi a wieczorem po powrocie do domu czujemy, wszechogarniający chłód, z nosa zaczyna nam kapać katar, trochę gardło pobolewa i co wtedy zrobić?
Podobna sytuacja miała miejsce u nas w domu. W sobotę popołudniu wybraliśmy się rodzinnie na otwarcie sezonu foodtruckowego.
Liczyliśmy na dobre jedzenie i miło spędzony czas. Okazało się, że czekały nas głównie kolejki, a popołudniu bardzo szybko zrobiło się chłodno. W związku z tym wróciliśmy do domu przemarznięci. Co tu robić, co tu robić? Nie ma czasu na eksperymenty, więc sięgnęłam po stary, sprawdzony sposób: Moczenie nóg w gorącej wodzie z solą. Ja oczywiście nie byłabym sobą, gdybym na bazie swoich doświadczeń nie zmodyfikowała tego „przepisu”.
Do miski nalewamy gorącej wody (ja nawet do gorącej wody z kranu dolewam wrzątku z czajnika) – maksymalnie gorącej do jakiej jesteśmy w stanie wkładać nogi. Do wody dosypujemy soli himalajskiej lub kłodawskiej i w tym roztworze moczymy nogi. Gdy temperatura wody spada dolewamy znów gorącej wody. Ja do swojej miski wsypuję jeszcze sól EPSOM oraz wkrajam plasterki imbiru 🙂
Moczeniu nóg okazało się świetną – naszą babską rozrywką – i tak w mgnieniu oka w misce zamiast jednej pary nóg…
… było ich kilka więcej 😉
Nim się obejrzałyśmy minęło jakieś 30 min, tata kilka razy dolewał nam ciepłej wody. Po skończonym moczeniu pozostało natrzeć stopy nalewką bursztynową ( o której też muszę Wam napisać, bo jest remedium na przeziębienie, kaszel, ból głowy, ból zatok i inne), włożyć skarpety i wskoczyć pod koc by z ciepłą herbatą malinową w ręku ostatecznie wygrzać organizm i obejrzeć rodzinnie film familijny 🙂 To było cudowne zwieńczenie dnia!
A następnego dnia rano wszystkie wstałyśmy jak nowo narodzone i mogłyśmy od rana korzystać z pięknej pogody, a nawet rozpocząć sezon grillowy! Chwilo tz. wiosno trwaj!
Także jeżeli następnym razem poczujesz się wyziębiona – będziesz już wiedziała co robić 🙂